Natura odpowiedzialności w obliczu katastrofy klimatycznej

Świat boryka się dziś z niezliczoną ilością wyzwań. Taka już jednak natura współczesności i złożoności jej problemów. Najdonioślejszym z nich jednak, obok wciąż trwających i zaogniających się konfliktów zbrojnych, jest bez wątpienia kryzys klimatyczny.

Wraz ze wzrostem globalnej temperatury, świat zaczyna się kurczyć i to co najmniej w dwojaki sposób. Po pierwsze – z czasem powierzchnia, która będzie nadawać się do życia będzie coraz mniejsza. Wzrost średniej globalnej temperatury oznacza bowiem zwiększenie się ilości upalnych dni, susze (a w związku z tym także problemy z dostępem do wody pitnej), zubożenie rolnictwa i zagrożenie zmniejszeniem objętości plonów , a także podtopienia spowodowane wzrostem poziomu wód. Konsekwencją zmian klimatu są również obserwowalne dziś nawet w Polsce, Niemczech czy Belgii gwałtowne i ekstremalne zjawiska pogodowe (wystarczy spojrzeć na ostatnie nawałnice i spowodowane nimi błyskawiczne powodzie). Nade wszystko jednak należy podkreślić, że choć naukowcy są w stanie stworzyć szczegółowe modele zmian klimatu zależnie od wzrostu średniej globalnej temperatury, to skala konsekwencji poszczególnych scenariuszy nie jest już tak łatwo przewidywalna.

Po drugie – znacznie łatwiej niż kiedyś jest nam dostrzec konsekwencje naszych działań, które widoczne są w miejscach, o których istnieniu dotąd mogliśmy nawet nie myśleć. To zaś możliwe jest z jednej strony dzięki zaawansowanemu stopniu globalizacji, z drugiej strony jednak z uwagi na migracje klimatyczne, które już następują i będą stawać się coraz częstsze i liczniejsze. W tym kontekście można wspomnieć choćby kryzys uchodźczy, którego doświadczyła Europa 6 lat temu. Jedną z jego przyczyn stanowił właśnie kryzys klimatyczny. Migracje to coś do czego musimy się przyzwyczaić, jeżeli nie podejmiemy wystarczających działań na rzecz walki z kryzysem klimatycznym. Ocieplenie klimatu przede wszystkim będzie dla około połowy globu niekorzystne gospodarczo. Obrazuje to mapka udostępniona w artykule na portalu naukaoklimacie.pl, którego lekturę polecam.

W sytuacji, w której 40% ludności świata stanie w obliczu ogromnego kryzysu (mowa o spadkach PKB nawet o 80%)[1], miliony osób postanowi przenieść się w regiony bardziej nadające się do życia i przede wszystkim – o bardziej korzystnej sytuacji gospodarczej. Powody ekonomiczne nie będą jednak jedynymi. Poniżej wspomnę także o zmianach w środowisku, które mogą zmusić ludzi do migracji.

Co jednak już dziś możemy zaobserwować nawet w naszym kraju? Zacznijmy od wzrostu temperatur. W Polsce od 1961 roku odnotowuje się systematyczny wzrost średniej rocznej temperatury. Od dekady 1961-1970 do dziś jest to o 1,9 stopnia więcej (7,2 stopnia w dekadzie 1961-1970, 9,1 stopnia w dekadzie 2011-2020).[2] W samym 2019 roku średnia roczna wyniosła 10 stopni, a w 2020 9,9 stopnia.[3][4]. Wzrasta w naszym kraju liczba upalnych dni (o definicji upału można przeczytać na stronie IMGW). IMGW w 2018 roku wydało 78 ostrzeżeń o upałach, a rok później – już 141.[5] Generalnie w porównaniu lat 1951-1990 z dekadą 2009-2018 liczba upalnych dni wzrosła trzykrotnie.[6] Musimy jednak pamiętać, że lokalnie, szczególnie – jak widać po trendach ze wspomnianych lat – w województwach Dolnośląskim, Śląskim, Opolskim, Wielkopolskim, w Małopolsce czy na Mazowszu ilość dni upalnych w roku może być zdecydowanie większa od średniej dla całego kraju.[7]

Zwiększa się, jak wspomniałem, również liczba susz. Od 1951 do 1981 roku susze występowały na terenie Polski średnio co 5 lat. Następnie od 1982 roku średnio co 2 lata, zaś od 2013 susze pojawiają się co roku.[8] Susze oznaczają dla nas zmniejszenie się zasobów wody pitnej. To o tyle niepokojące, że nasz kraj już teraz zajmuje niskie lokaty w Unii Europejskiej jeśli chodzi o ilość wody przypadającej na mieszkańca.[9]

To tyle jeśli chodzi o kontekst Polski. Jest rzeczą oczywistą, że katastrofa klimatyczna ma charakter globalny. Co więcej – dotyka ona szczególnie rozwijające się kraje Południa. Zanim o nich będzie mowa, można wspomnieć o śmiertelnej dla wielu osób fali upałów we Francji w 2003 roku , czy rekordowych ciągłych upałach w europejskiej części Rosji w 2010.[10] Ponadto w bieżącym roku padł rekord temperatury w Europie – 48,8 stopnia na Sycylii w rejonie Syrakuz.[11] W Kanadzie obserwuje się rekordowe temperatury – 46,6 stopnia w Lytton w Kolumbii Brytyjskiej.[12]

Mówimy jednak o małym wycinku świata i to w dodatku takim, który z uwagi na poziom rozwoju względnie jest w stanie poradzić sobie z niektórymi skutkami zmian – i tak jeszcze mało dotkliwych w porównaniu do krajów rozwijających się. W Indiach w 2015 roku fala upałów pochłonęła około 2000 ofiar.[13] Temperatury sięgały tam 47 stopni w niektórych regionach.[14] W 2016 roku padł rekord – 50,6 stopnia. [15]

Jak wspomniałem wyżej problemem nie są tylko upały – choć generalnie wzrost średniej globalnej temperatury i idący za nim mniejszy bądź większy (zależnie od regionu) wzrost średniej rocznej w poszczególnych krajach, jest głównym problemem prowadzącym w konsekwencji do niezdatności do życia sporego obszaru naszej planety – ale także dużym zagrożeniem są podtopienia spowodowane wzrostem poziomu mórz i oceanów. Już teraz wzrastający poziom mórz zagraża życiu nawet 110 mln ludzi.[16] Najbardziej narażone są Chiny, Bangladesz, Wietnam, Indonezja, czy Tajlandia, czy wspominane wyżej Indie.[17] Bangladesz w 2011 roku był na szczycie listy państw najbardziej zagrożonych zmianami klimatu (według Climate Change Vulnerability Index).[18] Podnoszące się wody Zatoki Bengalskiej będą z czasem zabierać coraz więcej terytorium tego i tak już małego kraju.

Na kontynencie afrykańskim, na którym temperatury od zawsze były bardzo wysokie, każdy wzrost średniej rocznej temperatury będzie powodował spadki wydajności gospodarczej, a w szczególności rolnictwa (rolnictwo jest tam bardzo znaczącą gałęzią gospodarki) i tym samym pogłębianie się problemu głodu. Już teraz warunki atmosferyczne są tam trudno przewidywalne.[19]

To i tak nie wszystko, co można, a nawet trzeba by jeszcze powiedzieć o skutkach zmian klimatu i ich widoczności. Powiedzieć należy, że przedstawione tutaj przykłady zmian i ich konsekwencji są jedynie skromnym wycinkiem tego, co dziś naukowcy obserwują na świecie, a co przeżywają już teraz na własnej skórze miliony ludzi na południu globu.

Dziś, kiedy ludność krajów rozwijających się dotknięta zmianami klimatu woła o odpowiedzialność w działaniu, kiedy obserwujemy m.in. wskazane wyżej skutki przeobrażeń klimatycznych, jawi się przed nami pewna fundamentalna prawda o ludzkiej kondycji. Zauważa ją trafnie słoweński filozof – Slavoj Żiżek w swoim artykule opublikowanym w The Independent.[20] Jego zdaniem, w obliczu globalnego ocieplenia staje się zupełnie jasne, że teza o wyjątkowości ludzkiej egzystencji i jej absolutnej wolności przekształcania natury staje pod znakiem zapytania. Klimatyczny kryzys uświadamia nas bowiem, że w gruncie rzeczy człowiek jest jednym z wielu żyjących na tej planecie gatunków, a jego trwanie, a zatem jego wolność są zdeterminowane panującymi na Ziemi warunkami (tutaj warto na przykład poczytać o pojęciu temperatury „mokrego termometru”)[21]. Przy okazji tym oto sposobem udaje się dotrzeć do czegoś dla natury ludzkiej podstawowego, a co jest wynikiem fizycznej kruchości gatunku ludzkiego. W owych podstawach natury zaś bije źródło międzyludzkiej solidarności, ponieważ zmiany klimatu dotykają każdego, niezależnie od światopoglądu.

Dlaczego jednak w ogóle przejmować się zmianami klimatu na świecie? Czym jest owo „coś podstawowego dla ludzkiej natury”? Kruchość ludzkiego gatunku i jawiący się w obliczu globalnego ocieplenia brak jego wyjątkowości odkrywa przed nami przede wszystkim tę podstawową cechę ludzkiej kondycji, jaką jest odpowiedzialność. To właśnie z odpowiedzialności bije źródło międzyludzkiej solidarności – odpowiedzialności, która choć jest niezbywalną i elementarną cechą człowieka, odsłonięta w pełni zostaje dopiero w obliczu kryzysu klimatycznego. To dzięki odpowiedzialności rozumianej jako metafizyczna podstawa ludzkiego bytu wynika dyspozycja człowieka do bycia odpowiedzialnym w potocznym sensie. Zarazem wynika z tego obowiązek troski o drugiego oraz otaczający nas świat. Jesteśmy bowiem jako ludzie rzuceni nie w pusty, a-czasowy świat, a uwikłani w odpowiedzialne relacje z innymi istnieniami w całej rozpiętości czasowej istnienia ludzkości jako takiej.

Tak jak życie ludzkie zakorzenione jest w tym co byłe, dzieje się tu i teraz, a jego skutki rzutują na przyszłość, tak ludzka odpowiedzialność dotyczy zarazem tego, co przeszłe (przez co owo życie jest zdeterminowane), następnie tyczy się tego, co aktualne w życiu człowieka (czyli tego, co człowiek dokonuje) oraz tego, co nastąpi po nim (co się dokona za sprawą jego aktualnego działania). Zatem w obliczu faktu bycia obywatelem jakiegokolwiek państwa i członkiem ludzkości jako takiej – spoczywa na naszych barkach odpowiedzialność za cokolwiek, co zostało i zostanie przez nas bądź w naszym imieniu uczynione. Tak jak my korzystamy z zasług naszych przodków lub cierpimy z powodu wyrządzonych przez nich krzywd, czy nieodpowiedzialnych działań, tak też następne pokolenia będą żyć w świecie z ciężarem naszych czynów.

Każde zatem działanie uchybiające wezwaniu tych, którzy cierpią w obliczu zmian klimatu, jest działaniem odsłaniającym na nowo ludzką winę metafizyczną, która – jak napisał Karl Jaspers – wynika właśnie z zapomnienia o potrzebie międzyludzkiej solidarności [22], czyli z porzucenia odpowiedzialności. Co więcej, odmowa troski, ignorowanie problemu jest w istocie negacją własnej wolności – ta bowiem, jak twierdzi filozofka i uczennica wspomnianego Jaspersa Hannah Arendt – jest możliwa jedynie w działaniu [23], Samo zaś działanie możliwe jest dopóty, dopóki warunki do gatunkowego życia na naszej planecie są stabilne.

Mogą się nasuwać tutaj co najmniej dwa pytania. Po pierwsze – dlaczego wolność możliwa jest tylko w działaniu? Hannah Arendt, która została tutaj wspomniana wraca do antyczno-greckiego pojęcia wolności, które ma charakter publiczny, nie zaś prywatny. Dokonuje ona zatem krytyki pojęcia wolności wewnętrznej, której koncept pojawia się już w filozofii stoików. Nie chcę jednak wchodzić tutaj w szczegóły (polecam lekturę całej książki Odpowiedzialność i władza sądzenia). W skrócie można powiedzieć, że wolność wewnętrzna, czyli fakt, iż mogę na przykład siedząc w więzieniu pomyśleć cokolwiek zechcę, czy wyobrazić sobie świat „nie za kratami”, czy też przejść się w sposób nieskrępowany po celi, nie ma po prostu sensu. Rzeczywista wolność jest wtedy, kiedy korzystając z pełni publicznych praw mogę uczestniczyć w życiu społecznym i tam realizować swoje interesy i różne interesy zbiorowe. Taka wolność możliwa jest właśnie wtedy, kiedy działamy wśród innych, kiedy manifestuje się na zewnątrz.

Po drugie – dlaczego ignorowanie zmian klimatu jest negacją własnej wolności? Tutaj odpowiedź będzie mieć dwa wymiary. Zacznijmy od tego, że świat, w którym możliwości działania są ograniczone z uwagi na wszelkiego rodzaju katastrofy wywołane zmianami klimatu, jest światem, w którym ludzka możliwość manifestacji wolności także ogranicza się w sensie fizycznym. Następnie, jak wspomniałem wyżej – trwanie człowieka, a zatem jego wolność są zdeterminowane panującymi na Ziemi warunkami. Zignorowanie tego faktu oraz brak zapobiegania katastrofie jest zanegowaniem własnej wolności w tym sensie, w jakim wolność tę odbiorą nam niekorzystne warunki życia, do których co najmniej poprzez zaniechanie sami doprowadzamy.

Jak w Problemie winy niemieckiej pisał Karl Jaspers – we współczesnym państwie demokratycznym nie da się żyć poza nim.[24] Dziś, parafrazując jego słowa, można powiedzieć, że współcześnie nie da się żyć obok świata. Nie możemy obojętnie przyglądać się zmianom, ignorować cierpienia innych ani wykazywać się ignorancją wobec stanowiska nauki i rzetelnych obserwacji. Podobnie jak do odpowiedzialnego i rzetelnego głosowania w demokratycznych wyborach konieczne jest zapoznanie się choćby z sylwetką kandydatów i ich dokonaniami, tak do odpowiedzialnego życia na naszej planecie konieczna jest choć podstawowa wiedza o jej życiu i funkcjonowaniu.

[22] [24] Karl Jaspers Problem winy. O politycznej odpowiedzialności Niemiec; przeł. Jan Garewicz; wyd. Narodowe Centrum Kultury; Warszawa 2018

[23] Hannah Arendt Prolog, Wprowadzenie; w: Odpowiedzialność i władza sądzenia; red. Jerome Kohn; przeł. Wojciech Madej, Mieczysław Godyń; wyd. Prószyński i S-ka; Warszawa 2006