Mija już ponad 50 dni od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Niestety trudno jednak dopatrywać się rychłego jej końca. Rosyjscy żołnierze sieją spustoszenie w ukraińskich miastach z dojmującą lekkością, jak gdyby to, co napotykają na swojej drodze – to kogo napotykają – było li tylko nic nie znaczącym przedmiotem rozkazu, który polecono im wykonać.
Szczególnie z uwagi na odkryte rosyjskie zbrodnie w Buczy czy Mariupolu, ale także z uwagi na wywózki obywateli Ukrainy w głąb Rosji lub do tzw. Republiki Donieckiej [1], co do których trudno ustalić, co się z nimi dzieje – wiele osób w myślach czyni analogię do wydarzeń II wojny światowej. Zdaje się, że mało komu jednak chodzi o zwyczajne porównanie wojny Rosji z Ukrainą do konfliktu sprzed prawie stu lat – choć, gdyby spojrzeć na publikowane w RIA Nowosti teksty Timofieja Siergiejewa trudno oprzeć się wrażeniu, że niektórzy propagandyści rosyjscy, chcieliby widzieć swój kraj w podobnej roli do tej, którą odgrywała ideologicznie III Rzesza. [2] Rzecz jasna to także rosyjscy propagandyści widzą w Ukraińcach nazistów, których dla bezpieczeństwa Rosji i świata trzeba zwalczyć. Jednocześnie to ci sami propagandyści, jak wspomniany Siergiejew, czy Piotr Akopow, którego tekst został usunięty w RIA Nowosti głoszą hasła „rozwiązania kwestii ukraińskiej”, tworzą nieuzasadnione i pseudonaukowe klasyfikacje ludności ukraińskiej, a także nawołują do zniszczenia współczesnej tożsamości Ukrainy jako tej, rzekomo, niższego gatunku. [3]
Postawię jednak tezę, że tematem zasadniczym obok prób zduszenia reżimu Putina poprzez sankcję jest kwestia winy i odpowiedzialności Rosjan za te wymienione wyżej zbrodnie oraz wiele innych. Sprawa takiego rodzaju winy i odpowiedzialności istotnie jest niestety tematem znanym ludzkości i jakkolwiek fatalnie to zabrzmi – starym. Wiele aktualnych pod tym względem do dziś kwestii zostało przepracowanych przez dwójkę wybitnych myślicieli XX wieku – Karla Jaspersa i Hannah Arendt.[4]
Istotnie w sporej ilości artykułów widoczna jest świadomość koniecznych rozróżnień, jakich trzeba dokonać próbując ocenić w kategoriach moralnych to, co czynią zarówno rosyjscy dowódcy, żołnierze, ale także zwykli obywatele. I tak też na przykład rosyjska dziennikarka Masza Makarowa w rozmowie z Martą Ciastoch na łamach portalu noizz.pl słusznie zauważa: “Jesteśmy odpowiedzialni za to, co teraz dzieje się w Ukrainie, ale odpowiedzialność i wina to dwa różne pojęcia. Winni są ci, którzy rozpoczęli tę wojnę, którzy dokonują bestialstwa w Ukrainie i ci, którzy aktywnie to wspierają.” [5]
W rzeczy samej w literaturze tak filozoficznej jak i prawnej pojęcia te używane są na ogół parami, ale z wyraźnym rozróżnieniem. Winnym można być bowiem jakiegoś czynu, który pociąga za sobą krzywdzące konsekwencje. W tym sensie można być winnym przestępstwa, zbrodni, wykroczenia, itd. Oczywiście wina zawsze pociąga za sobą odpowiedzialność. Trzeba jednak pamiętać, że tę należy rozumieć dwojako – jako negatywny skutek spowodowany zadziałaniem wymiaru sprawiedliwości lub społecznego ostracyzmu z jednej strony, z drugiej zaś jako pewien ciężar spoczywający na jednostkach lub zbiorowościach z uwagi na fakt przynależności do jakiejś wspólnoty, w której imieniu ktoś lub jakaś instytucja dokonuje działania.
Rzecz jasna takich rozróżnień – tak co do pojęcia odpowiedzialności, jak i winy – powinniśmy wskazać wiele. Sam wspomniany Karl Jaspers winę dzieli na kryminalną, moralną oraz polityczną, a przed nimi wszystkimi widzi jeszcze przyrodzoną ludzkiej egzystencji winę metafizyczną. [6] Hannah Arendt dzieli winę na moralną i prawną, zaś odpowiedzialność rozpatruje zarówno w kontekstach indywidualnych jak i zbiorowych. Uwzględnia także rozróżnienie pomiędzy retrospektywną odpowiedzialnością rozumianą jako sankcja należna w obliczu zawinienia, a prospektywnie rozumianym ciężarem dźwiganym przez wspólnotę polityczną, przez którą rozumie ona wspólnotę obywateli. [7]
Właśnie z tej racji, iż tak wiele w tej kwestii zostało napisane, a literatura o tej tematyce jest bardziej niż mniej dostępna, nie chciałbym zajmować się w tym wpisie pojęciowymi subtelnościami. Choć są one ogromnie interesujące [8], zdecydowanie najgłośniej pobrzmiewającym tematem w związku z rosyjską napaścią jest sprawa winy i odpowiedzialności zwykłych Rosjan popierających reżim Putina.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że osoby takie jak sam Władimir Putin, a także jego poplecznicy, ale też żołnierze walczący w tej absurdalnej wojnie powinni ponieść prawną odpowiedzialność za swoje czyny. Kwestia tego, co miałoby spotkać i co powinno spotkać obecnego prezydenta Federacji Rosyjskiej jest tematem na osobną dyskusję. Wiemy też, że ogólne oskarżenia padające w stronę każdego Rosjanina nie są jakkolwiek adekwatne. Tu powtórzę znane słowa Arendt z jej artykułu Collective Responsibility “gdzie wszyscy są winni, tam nikt nie jest”. [9] Jak zauważa ona zresztą w innej swojej pracy Organized Guilt and Universal Responsibility pod koniec wojny, kiedy stawało się jasne, że pozycja Rzeszy została mocno zachwiana, a wojsko zaczyna ponosić sporo porażek, strategią reżimu było pokazywanie światowej opinii publicznej ogromnego poparcia “zwykłych” Niemców dla działań Hitlera, a także przerzucanie odpowiedzialności za zbrodnicze działania na ogół obywateli Rzeszy. [10]
Dziś to wskazywane ogromne, przytłaczające wręcz poparcie Rosjan dla Putina przypomina podobną strategię. Nie chcę jednakże przez to powiedzieć, że takiego poparcia istotnie nie ma. Rzecz raczej w tym, że wyciąganie tego kontekstu na pierwszy plan może służyć rozmyciu faktycznej winy konkretnych osób. O zwykłych Rosjanach można z całą pewnością powiedzieć, że są co najmniej politycznie odpowiedzialni oraz, że ci, którzy milcząco lub otwarcie popierają reżim ponoszą winę moralną, której nie zmyją nawet największą skruchą do końca swoich dni. Tacy jak oni już zawsze będą nosić brzemię zbrodni Putina.
Polityczna odpowiedzialność, przynajmniej w koncepcji Karla Jaspersa, jest konsekwencją politycznej winy. Warto się na chwilę zatrzymać przy tym pojęciu. Jest ono uwikłane w szerszy kontekst egzystencjalnej filozofii tego myśliciela. W dużym skrócie egzystencję określa przede wszystkim pojęcie wolności nie jako swobody wyboru, ale jako brzemienia wynikającego z usytuowania podmiotu w obliczu konieczności zarazem podjęcia działania w jednym obszarze a zaniechania w drugim. Cokolwiek zatem człowiek czyni – czy to aktywnie działając, czy decydując się na zaniechanie działania – dokonuje aktu wybrania czegoś i zarazem odrzucenia czegoś innego. W ten oto sposób podmiot obejmuje dojmująca skrucha wywołana świadomością, iż losy jego mogły potoczyć się inaczej. Tak też niezależnie od tego, czy się milczy, czy się protestuje ponosi się winę ilekroć tylko mając wpływ na losy państwa rezygnuje się z dawanej możliwości – tzn. ulega się autorytetom, czy przekazom medialnym zamiast działać z poczuciem ogromnej odpowiedzialności z jaką przyjdzie człowiekowi się spotkać. Jak to się jednak ma do samych Rosjan?
Jak pewnie zdążyliśmy zauważyć i jak wskazuje Aryeh Neier w artykule Russians’ Collective Responsibility for Putin’s War przez 22 lata obywatele Rosji swoim poparciem, ale też obojętnym milczeniem pozwalali Putinowi doprowadzić do skupienia w swoich rękach całej władzy. [11] Owa konsolidacja władzy i umocnienie poparcia dały prezydentowi Federacji Rosyjskiej legitymację do interwencji zbrojnych czy to w Gruzji w 2008 roku, czy wcześniej w Czeczeni. W ten oto sposób uczynili Rosjanie możliwym tak ogromny wzrost siły samego Putina i dali mu legitymację do wypowiedzenia wojny Ukrainie. Tak też powstaje ich polityczna wina. Jak pisał Jaspers każdy akt przystosowania, próby usprawiedliwiania zbrodniczych czynów, ale też udział tak pośredni jak i bezpośredni w stworzeniu klimatu, którego konsekwencją były działania tak negatywne moralnie, to wszystko jest przesłanką powstania winy politycznej. [12]
Jak pisze Andrei Kolesnikov w artykule How Silent Assent Made Bucha Possible – szczególnie w takich sytuacjach jak ta, której jesteśmy świadkami, wszelkie milczenie, jest de facto głosem wsparcia dla reżimu, nie zaś wyrazem sprzeciwu. [13] Wszelako każdy rodzaj zaniechania w obliczu przywołanej sytuacji egzystencjalnej podmiotu, jest wyrazem politycznej decyzji poparcia.
Dziś wszyscy Rosjanie muszą cierpieć. Co więcej – trudno byłoby szukać jakiegokolwiek usprawiedliwienia dla zmniejszania sankcji z powodu zwykłych Rosjan. Cokolwiek chcielibyśmy powiedzieć na temat ich losu, musimy poprzestać na konstatacji, iż sami zgotowali sobie ten los.
Wierzę, że owa teza może wywoływać oburzenie. Spójrzmy jednak, że owa polityczna odpowiedzialność nadal nie wywołuje cierpienia większego, niż to, które Ukraińcom zadają żołnierze rosyjscy przez decyzje, jakie mogły zostać podjęte dzięki politycznemu poparciu Putina. Oczywiście, w ramach kontrargumentu, można podnieść kwestię podobną do tej, jaką wymieniali Niemcy po II wojnie światowej. Chodzi mianowicie o zwrócenie uwagi na fakt, iż kiedy wojna się zaczęła, nie dało się już za wiele zrobić. Demonstrując można trafić do więzienia a nawet narazić się na utratę życia. Jeśli nawet nie na utratę życia to na pewno mienia, pracy, itd. Naturalnie – to nieuniknione ryzyko. Faktycznie bowiem, niewiele mogą Rosjanie dziś zrobić, ale to przede wszystkim dlatego, że jak piszę Kolesnikov “dobrowolnie porzucili wolne wybory i demokrację: narzędzie pozwalające podtrzymać polityczną świadomość oraz zapewnić efektywność państwowej administracji. Dlatego, że przestali myśleć i zgadzali się w nieskończoność na kompromisy.” [14]
Podobną rzecz pisze w Problemie winy wielokrotnie wspominany Karl Jaspers. Fakt, iż w pewnym momencie zamknęły się bramy totalitarnego reżimu III Rzeszy i niemal niemożliwe stało się sprzeciwianie państwu, istotnie wskazuje, że jest już późno na działanie, ale nie zwalnia to od odpowiedzialności, która wywołana jest szeregiem aktywności lub zaniechań podjętych na długo wcześniej. [15] Rosjanie mieli 22 lata na zorientowanie się kim jest Putin i jakie jest środowisko ludzi, którymi się otacza. Zamiast jednak patrzeć władzy na ręce, złapali te ręce i unieśli wysoko w geście triumfu.
W obliczu tego staje się wątpliwy nawet fakt, jak pisze Kolesnikov, że wiedza o tym, co dzieje się na terenie Ukrainy, szczególnie o tym, co wydarzyło się w Buczy i Mariupolu, będzie stanowić jakiekolwiek przebudzenie rosyjskiego społeczeństwa – przebudzenie, “które zmusi Rosjan do myślenia o pokoju w kategoriach skruchy” [16]
Autor wspominanego tu artykułu How Silent Assent Made Bucha Possible zauważa bowiem, że przecież ideologia tzw. putinizmu nie zawiera w sobie żadnej treści pozytywnej, a tym co ją w znacznej mierze wypełnia jest skupienie się na przeszłości. Przeszłość nie jest jednak przedmiotem naukowej refleksji w duchu prób ujęcia historii tak jak ona się rzeczywiście miała, ale jest polem służącym do wybielania “czarnych kart” i tworzenia wyłącznie bohaterów przy braku odniesień do tych, którzy źle zapisali się w dziejach. Kolesnikov stawia w związku z tym tezę, że “W rezultacie kult rosyjskiej wygranej w II wojnie światowej przerodził się nie w lekcję o tym jak uniknąć dalszych wojen, ale w kult samej wojny”. [17]
Cytowana tu także Masza Makarowa przyznaje, że oczywiście “Nikt nie wie, kiedy i jak skończy się ta wojna, ale jedno jest pewne — przez następne dziesięciolecia będziemy musieli [my, Rosjanie] za nią pokutować. Przyszłość Rosji jest skreślona na długie, długie lata. Naród rosyjski musi tę odpowiedzialność, te krzywdy przepracować. I cofnąć się w myśleniu o tym do czasów II wojny światowej, przestać myśleć, że „naród zwycięzców nie musiał się kajać.” Dodaje ona także stwierdzenie niesamowicie istotne dla naszych dociekań co do politycznej odpowiedzialności zwykłych Rosjan. Mówi mianowicie: “Jesteśmy społeczeństwem, które nie zrobiło pracy nad popełnionymi błędami w czasie poprzednich lekcji historycznych.” [18] Kluczowe pytanie zatem brzmi – jakiego to rodzaju lekcja z historii?
Otóż polityczna odpowiedzialność nie jest pojęciem wyłącznie jednowymiarowym. Nie jest to bowiem prosta konsekwencja politycznych win obywateli. Jej źródła sięgają o wiele dalej. Wina jest tym, co uwidacznia ową odpowiedzialność. Pytamy jednak co czyni ją w ogóle możliwą? Odpowiedź tak Jaspersa jak i Arendt jest stosunkowo prosta acz niełatwa. Oboje opierają się na założeniu, że we współczesnym państwie nie da się żyć poza nim. Arendt idzie nawet nieco dalej wskazując, że źródłem odpowiedzialności ciążącej na człowieku jest już sam fakt bycia członkiem jakiejkolwiek społeczności, w tym społeczności światowej, co niemal wprost możemy rozumieć jako uniwersalną odpowiedzialność wynikłą z samej przynależności do gatunku homo sapiens i wtórnie – z racji przynależności do różnego rodzaju grup.
W ten oto sposób nie do uniknięcia jest sytuacja, w której ktoś – człowiek lub kierowana przez różne osoby instytucja może wykonywać pewne działania w imieniu całej społeczności – w tym zatem wszystkich tych, którzy jakkolwiek się z nią identyfikują lub nie, ale nie podejmują w związku z tym żadnych działań. Można jednak zapytać – jak to w imieniu społeczności? Przecież każdy z nas działa sam za siebie i za swój los oraz czyny bierze odpowiedzialność. Jeśli nasz sąsiad okaże się wojennym zbrodniarzem, czemu my mamy przez to płacić więcej za podstawowe produkty takie jak na przykład chleb?
Zdaje się, że Hannah Arendt i Karl Jaspers dostrzegli konieczną społeczno-kulturową przemianę jaka dokonać się musiała, by uwidocznić sens ich filozofii oraz odrobić lekcję z II wojny światowej. Tę przemianę inny, znany, niemiecki filozof Jurgen Habermas określi wprost w swoim projekcie rehabilitacji filozofii praktycznej. [19] Będzie to przemiana zasygnalizowana już u Hegla, która to musi wyjść na jaw, by zrozumieć sens tego prostego założenia, zgodnie z którym każdy musi być dziś politycznie zaangażowany.
Jest to w gruncie rzeczy wyjście z paradygmatu tzw. teorii podmiotu, w której relacja między podmiotem a światem określana jest w kategoriach poznawczych, a także w której owo poznawcze odniesienie do świata odbywa się w osi podmiot-przedmiot. Z perspektywy teorii podmiotu, która, jak dostrzega wspomniany Habermas, dominowała od Kartezjusza po Hegla, zaś po nich kontynuowana była jeszcze aż do czasów Wittgensteinowskiego zwrotu językowego, podmiot rozumiany jest jako swego rodzaju enklawa na mapie społecznego świata. W paradygmacie teorii podmiotu – podmiot myśli tylko za siebie, ma swój własny świat, a interakcje z innymi zasadzają się głównie na ochronie własnego “terytorium” tak w sensie interesów jak i światopoglądu. Będąc tak rozumianym podmiotem dla którego świat zewnętrzny jest przede wszystkim przedmiotem poznania, myślę wyłącznie o zrealizowaniu w warunkach tego świata swoich partykularnych interesów, a to co i kogo napotkam na swojej drodze to przedmioty, z którymi trzeba się w pewien sposób uporać. Moralność i wypływające z niej zasady mają zawsze subiektywny charakter, a każdy głos wyrażający roszczenie do uniwersalnej ważności z konieczności musi mieć charakter hegemoniczny. Zawsze bowiem zostanie naruszone terytorium wszystkich tych, którzy takich zasad akurat nie wyznają.
Sytuacja nie jest jednak beznadziejna. Kluczem staje się bowiem zmiana optyki w postrzeganiu relacji podmiotu do świata i innych. Jak bardzo prosto zauważa Habermas – nikt nie może prowadzić życia niezależnie od innych i żyć tylko dla siebie. [20] Założenie, jakoby człowiek miałby być jednostką w sposób absolutnie prymitywnie suwerenną jest jedynie bezsensowną iluzją. I w tym właśnie sensie we współczesnym świecie, współczesnym państwie nie da się żyć poza nim. Jako ludzkość nie możemy sobie pozwolić na to, żeby relacje społeczne w ramach społeczeństwa obywatelskiego określały kategorie, które nie są doń adekwatne.
Zamiast myśleć o innych jako o czymś co jest nie-ja, z czym muszę sobie poradzić i co muszę poznać, by wykorzystać do realizacji własnych interesów, powinniśmy przejść do myślenia wypełnionego normatywnymi oczekiwaniami wobec wszystkich, którzy nas otaczają. By móc tworzyć zdrowe społeczeństwo musimy przejść od hegemonii poszczególnych społeczno-politycznych sił opartej na nieustannej walce o dominację do porozumienia, które możliwe jest w osi podmiot-podmiot, w której to uznajemy, że to, co na zewnątrz mnie jest istotnie częścią mnie jako podmiotu, który został przez świat ukształtowany i zdeterminowany i który to świat na powrót współtworzy oraz determinuje jego kierunek razem z innymi.
W tym rozumieniu podmioty nie stanowią enklaw z jasno określonym terytorium, a raczej swego rodzaju federację, w której to, co im przewodzi, to nie dominacja jednej z tych enklaw, ale wypracowane drogą porozumienia prawo – takie prawo, za które każdy czuje się odpowiedzialny z uwagi na to, że uczestniczył w procesie jego konstytuowania i dzięki temu ma ono solidną legitymację. Twierdzenia te brzmią na jakiś nierealizowalny ideał – tymczasem to rozwój współczesnych demokracji doprowadził do tego, że klasyczne myślenie o człowieku przestało mieć sens, zaś na społeczeństwa spadła odpowiedzialność za cokolwiek co w ich imieniu uczynią wybrane przezeń jednostki sprawujące władzę.
I tego typu lekcję demokracji odrobić muszą dziś Rosjanie. Zdać sobie sprawę, że odpowiedzialność polityczna jest nie do uniknięcia oraz, że perspektywa podmiotu jako czegoś ograniczonego przez świat zewnętrzny (w kontekście Rosji cały świat zachodni) nie jest już adekwatna do funkcjonowania we współczesnym świecie. Muszą oni przeżyć ten sam upadek, który przeżyli Niemcy po II wojnie światowej. Wojnie w Ukrainie nie da się już zapobiec – uważam jednak, że to dobrze, iż przy jej okazji zaczyna się mówić o odpowiedzialności rosyjskiej, co w ogóle nie miało szansy wybrzmieć tak mocno zaraz po II wojnie światowej, kiedy Rosjanie byli traktowani jako zwycięzcy. Uznali oni bowiem za pewnik tezę że jako zwycięzcy mogą światu dyktować warunki, a nie muszą z tym światem współdziałać na rzecz pokoju. To doprowadziło ich do sytuacji, w której nie zdołali wynieść odpowiedniej lekcji z tego, co wydarzyło się w XX wieku. Musimy przy tym pamiętać, że Rosja, a wcześniej ZSRR wyrządziły ogrom krzywd wielu narodom, za które to krzywdy nikt nie odpowiedział. To dobry moment dla byłych republik sowieckich, którym Rosja przez lata szkodziła, by pociągnąć ją do odpowiedzialności, ale to także dobry moment dla Rosjan by się przebudzić i w końcu świadomie uczestniczyć w demokratycznych wartościach współczesnego świata.
Przypisy
[1] https://noizz.pl/wywiady/to-my-rosjanie-jestesmy-odpowiedzialni-za-to-co-dzieje-sie-w-ukrainie/801fb85
[2] Tamże
[3] https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art36019771-plan-kremla-deukrainizacja-czyli-europa-bez-ukrainy, a także https://cyberdefence24.pl/polityka-i-prawo/panstwowa-agencja-dezinformacyjna-ria-nowosti-skasowala-propagandowy-tekst-o-sukcesie-rosji. Tutaj dodatkowo informacja o usuniętym tekście Akopowa https://www.bbc.com/news/technology-60562240
[4] Najważniejsze teksty w tym zakresie to kultowy tekst Karla Jaspersa Problem winy. O politycznej odpowiedzialności Niemiec; przeł. Jan Garewicz; wyd. Narodowe Centrum Kultury; Warszawa 2018, a w przypadku Hannah Arendt artykuły Organized Guilt and Universal Responsibility; w: Essays in Understanding 1930-1945. Formation, Exile, and Totalitarianism; red. Jerome Kohn; Schocken Book New York, 1994, Collective Responsibility w: Amor Mundi: Explorations in the Faith and Thought of Hannah Arendt; ed. James W. Bernauer, S.J., Dordtecht, 1987, a także jej artykuły z filozofii moralnej, które można znaleźć w zbiorówce Odpowiedzialność i władza sądzenia; red. Jerome Kohn; przeł. Wojciech Madej, Mieczysław Godyń; wyd. Prószyński i S-ka; Warszawa 2006.
[5] https://noizz.pl/wywiady/to-my-rosjanie-jestesmy-odpowiedzialni-za-to-co-dzieje-sie-w-ukrainie/801fb85
[6] K. Jaspers Problem winy. O politycznej odpowiedzialności Niemiec; przeł. Jan Garewicz; wyd. Narodowe Centrum Kultury; Warszawa 2018
[7] H. Arendt Odpowiedzialność i władza sądzenia; red. Jerome Kohn; przeł. Wojciech Madej, Mieczysław Godyń; wyd. Prószyński i S-ka; Warszawa 2006
[8] Tematem interesuję się osobiście. Owocem tego, była napisana przeze mnie praca licencjacka z filozofii, w której starałem się wyeksplikować pojęcia odpowiedzialności i winy u Arendt oraz Jaspersa i wskazać ich aktualność.
[9] H. Arendt Collective Responsibility w: Amor Mundi: Explorations in the Faith and Thought of Hannah Arendt; ed. James W. Bernauer, S.J., Dordtecht, 1987
[10] H. Arendt Organized Guilt and Universal Responsibility; w: Essays in Understanding 1930-1945. Formation, Exile, and Totalitarianism; red. Jerome Kohn; Schocken Book New York, 1994
[11] https://www.project-syndicate.org/commentary/ordinary-russians-responsible-for-supporting-putin-by-aryeh-neier-2022-03
[12] K. Jaspers Problem winy. O politycznej odpowiedzialności Niemiec; przeł. Jan Garewicz; wyd. Narodowe Centrum Kultury; Warszawa 2018
[13] https://carnegieendowment.org/2022/04/06/how-silent-assent-made-bucha-possible-pub-86822
[14] Tamże
[15] K. Jaspers Problem winy. O politycznej odpowiedzialności Niemiec; przeł. Jan Garewicz; wyd. Narodowe Centrum Kultury; Warszawa 2018
[16] https://carnegieendowment.org/2022/04/06/how-silent-assent-made-bucha-possible-pub-86822
[17] Tamże
[18] https://noizz.pl/wywiady/to-my-rosjanie-jestesmy-odpowiedzialni-za-to-co-dzieje-sie-w-ukrainie/801fb85
[19] Andrzej Maciej Kaniowski Wstęp. Rehabilitacja i transformacja filozofii praktycznej w: Jurgen Habermas Teoria działania komunikacyjnego; tom I; tłum. Andrzej Maciej Kaniowski; Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2015
[20] Tamże
[…] się zastanowić wspólnie z Grzegorzem. Wpis Grzegorza poświęcony temu tematowi znajdziecie tutaj. W tym wpisie postaram się przedstawić własne zdanie na ten […]
[…] Mój tekst: http://dyskurs.net.pl/2022/04/problem-odpowiedzialnosci-rosyjskiej/; tekst Borysa: […]