Mam wrażenie, być może mylne, że o ile niektóre błędy logiczne są dość łatwe do wykrycia, o tyle inne działają dużo subtelniej. Te drugie są dużo perfidniejsze: wkradają się do naszego rozumowania niepostrzeżenie, zatruwając logikę wywodu, a ich wychwycenie wymaga większej spostrzegawczości. Od popełniania błędów logicznych nie uchroni nas żadna szczepionka, nie wyleczy nas z nich żaden lek ani żadne magiczne ziółka od Jerzego Zięby. Jednak brak panaceum na błędy logiczne nie powinien nas zniechęcać; sama świadomość tych błędów może nam bowiem wydatnie pomóc w ich unikaniu. Nasz blog ma służyć między innymi budowaniu naturalnej odporności przeciw wadliwej logice. W dzisiejszym poście dostarczę Wam przeciwciała przeciw jednemu z subtelniejszych i perfidniejszych błędów logicznych – prawdopośrodkizmowi.
Nieraz słyszymy, że „prawda leży pośrodku”. To stwierdzenie bierze się z przekonania, że do prawdy można dojść poprzez zestawienie ze sobą różnych perspektyw i wyciągnięcie swego rodzaju średniej. Podejście to jest kuszące, gdy chcemy zrozumieć źródła złożonych zjawisk społecznych, historycznych czy politycznych. Przykładowo, w dyskusjach na temat przyczyn drugiej wojny światowej wskazuje się na szereg czynników, które doprowadziły do jej rozpętania. Znajdą się tu przyczyny krótkoterminowe, takie jak pakt Ribbentrop-Mołotow czy odrzucenie przez Polskę propozycji sojuszu z III Rzeszą, ale nie zabraknie też miejsca dla powodów bardziej długoterminowych: chęci odegrania się przez Niemcy za upokorzenia traktatu wersalskiego czy imperialistycznych rojeń nazistów o utworzeniu przestrzeni życiowej na Wschodzie. Skomplikowanych zagadnień takich jak wybuch II wojny światowej nie da się sprowadzić do jednej przyczyny; do każdego z nich doprowadził splot czynników. Dlatego próbując zrozumieć te zagadnienia, zestawiamy ze sobą różne wyjaśnienia, licząc na to, że ich połączenie zbliży nas do prawdy – choć niekoniecznie przyznajemy każdemu z nich równą wagę.
Problem polega jednak na tym, że stwierdzenie „prawda leży pośrodku”, zwane również zasadą złotego środka, niekiedy bywa traktowane jako wszechogarniający klucz do interpretacji rzeczywistości, jako zasada, która sprawdza się w każdym przypadku. Wiele razy słyszałem sformułowania w rodzaju „prawda zawsze leży pośrodku” czy „prawda musi leżeć pośrodku”. Nadają one zasadzie złotego środka charakter zasady prawdziwej zawsze i wszędzie, niezależnie od tego, czy sprawdza się przy wyjaśnieniu konkretnego problemu. Jednak przyznając zasadzie złotego środka charakter uniwersalny, skazujemy się na błędy w rozumowaniu. Podchodząc w taki sposób do analizy konkretnych zagadnień, mniej lub bardziej świadomie staramy się wypośrodkować różne wyjaśnienia niezależnie od stopnia ich prawdziwości. Kierujemy się zatem nie zimną logiką i faktami, lecz uprzedzeniami, a to nie służy prawdzie.
Jest wiele sytuacji, w których prawdopośrodkizm zupełnie się nie sprawdza – a zatem nie może być traktowany jako uniwersalna zasada w rozumowaniu. Ciężko stosować go choćby wtedy, kiedy natrafiamy na dwie wzajemnie się wykluczające przyczyny danego zdarzenia. W 1940 r. Sowieci wymordowali w Katyniu i kilku innych miejscach ponad 20 tysięcy przedstawicieli polskich elit. Przez następne dekady funkcjonowały równolegle dwa wyjaśnienia odnośnie sprawców zbrodni. Pierwsza wersja mówiła, że dokonali jej Sowieci. Druga, rozprzestrzeniania przez komunistyczną propagandę, zarzucała winę Niemcom. Pierwsze z tych wyjaśnień było w pełni prawdziwe, drugie w pełni fałszywe. Czy więc można było w tym przypadku powiedzieć, że prawda leży pośrodku?
Jeśli w tym jednym przypadku zasada złotego środka się nie sprawdza, to znaczy, że nie ma charakteru uniwersalnego. A zatem nie można podchodzić do analizy konkretnych problemów z założeniem, że prawda leży pośrodku. Można co najwyżej wysnuć taki wniosek – lecz dopiero po dokonaniu analizy.
Moim zdaniem, błędne stosowanie zasady złotego środka wynika z przynajmniej dwóch przyczyn. Pierwsza – to dobroduszne, lecz fałszywe przekonanie, że w każdym stanowisku kryje się ziarno prawdy. Wobec tego musimy wziąć je wszystkie pod uwagę, aby dojść do „pełnej prawdy”. To podejście często wiąże się z brakiem znajomości danego zagadnienia, która sprawia, że gdy stykamy się z różnymi jego wyjaśnieniami, to instynktownie szukamy prawdy pomiędzy. Wydaje się nam wówczas, że poszukując wyjaśnienia pośrodku, jesteśmy bardziej obiektywni i bezstronni, gdy tak naprawdę działamy w oderwaniu od faktów. Stosowanie zasady złotego środka z powyższej przyczyny jest więc błędem nie do końca uświadomionym, a przez to być może łatwiej wybaczalnym.
Prawdopośrodkizm może mieć jednak charakter celowej i świadomej manipulacji. Dobrą tego ilustracja jest debata na temat przyczyn zmian klimatycznych. Nie od dziś wiemy, że średnia temperatura Ziemi rośnie, wywołując groźne zjawiska w rodzaju topnienia lodowców, podnoszenia się poziomu oceanów oraz częstszych zjawisk ekstremalnych w rodzaju powodzi, susz i huraganów. Badania na ten temat toczą się od dekad i dość wyraźnie wskazują na to, że kluczowym czynnikiem odpowiedzialnym za szybkie tempo zmian klimatycznych jest działalność człowieka, taka jak spalanie paliw kopalnych, zwiększona konsumpcja, wycinanie lasów czy przemysłowa hodowla mięsa. Nie każdy jednak chce to wyjaśnienie przyjąć do wiadomości. Dopuszczenie do siebie, że człowiek jest w znacznym stopniu odpowiedzialny za zmiany klimatyczne prowadzi bowiem do przykrych wniosków: musimy przestawić się ze spalania paliw kopalnych na energetykę jądrową i odnawialną, ograniczyć podróże lotnicze czy zmniejszyć spożycie mięsa. Te wyrzeczenia są niechętnie przyjmowane zarówno przez jednostki, zmuszone do rezygnacji z wygodnego stylu życia, jak i wielkie koncerny energetyczne, dla których oznaczają utratę dotychczasowych zysków. Stąd firmy zajmujące się eksploatacją paliw kopalnych od lat wspierają na różne sposoby denialistów klimatycznych – ludzi twierdzących, że zmian klimatycznych albo nie ma, albo że mają miejsce, lecz bez większego udziału człowieka. Denializm klimatyczny nie wytrzymuje zderzenia z wynikami badań naukowych; pokazuje to choćby wydany niedawno szósty raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), zredagowany przez setki naukowców i stanowiący syntezę ponad 14 000 prac naukowych na temat klimatu przeprowadzanych przez ostatnie dekady. Jednak denialiści klimatyczni nie dopuszczają do tego, aby fakty naukowe popsuły im dobre samopoczucie. Utrzymują swoje wyssane z palca stanowisko, ponieważ jest dla nich wygodne. Pozwala im bowiem twierdzić, że w gruncie rzeczy nie wiadomo, co wywołuje zmiany klimatyczne. A jeśli tak, to potrzeba ograniczenia wydobycia węgla i ropy naftowej traci swój naglący charakter. Koncerny wydobywcze, ich lobbyści oraz zaprzyjaźnieni z nimi politycy rozmywają naszą pewność co do antropogenicznego charakteru współczesnych zmian klimatycznych, aby odsunąć od siebie odpowiedzialność za nadciągającą wielkimi krokami katastrofę klimatyczną i przykryć swoją indolencję.
Powyższy przykład pokazuje, że prawdopośrodkizm może przyjmować różne formy. Może polegać na otwartym mówieniu, że prawda leży pomiędzy dwoma różnymi stanowiskami, lecz może też wyrażać się w zasłanianiu się niewiedzą, w poddawaniu w wątpliwość tego, w co przy aktualnym stanie wiedzy ciężko wątpić. Stwierdzenia w rodzaju „prawdy pewnie nie poznamy nigdy” czy „w gruncie rzeczy nie wiemy, jak jest naprawdę” mogą być szczerym wyrazem własnej poznawczej pokory, ale mogą też służyć celowemu rozmywaniu prawdy i stanowić narzędzie manipulacji. Taką rolę odgrywają właśnie w ustach denialistów klimatycznych. Dobrą próbkę takiej manipulacji stanowi wypowiedź doradcy prezydenta Pawła Sałka z sierpnia 2021 r., który w kwestii przyczyn zmian klimatu mówił, że „zdania uczonych są podzielone”, a w debacie na ten temat „ścierają się dwie koncepcje”. Wypowiedź ta, stojąca w zupełnej sprzeczności z wiedzą naukową na temat klimatu, nie mówi wprost, że człowiek nie jest za zmiany klimatyczne współodpowiedzialny, lecz sugeruje naszą niewiedzę w tej materii. Tym samym rozmywa naszą pewność wobec czegoś, co w tym momencie można spokojnie uznać za fakt naukowy i podmywa naszą gotowość do radykalnego przeciwdziałania kryzysowi klimatycznemu. Ma więc charakter szczególnie perfidny, bo nie kwestionując naukowego stanowiska wprost, podsyca wobec niego wątpliwości, mimo że na wątpliwości nie ma ani miejsca, ani czasu. A przy tym świetnie pokazuje, w jaki sposób prawdopośrodkizm jest wykorzystywany w służbie denializmu klimatycznego. Sałek nie jest w polskiej debacie publicznej wyjątkiem. Utrzymane w duchu denializmu klimatycznego wypowiedzi wygłaszali w ciągu ostatnich lat m.in. Jarosław Kaczyński, Andrzej Duda, Jarosław Sellin, Roman Giertych, Łukasz Warzecha, Leszek Balcerowicz czy Witold Gadomski.
Prawda nie musi leżeć pośrodku. Zdarza się, że leży – ale każdy przypadek trzeba analizować osobno, przytaczając lepsze uzasadnienia niż bezwartościowe komunały o złotym środku. Jak wiele innych błędów logicznych, zasada złotego środka bywa stosowana zupełnie bez złych intencji, lecz może też służyć jako środek manipulacji. Gdzie więc leży prawda? Na to pytanie dobitnie odpowiedział kiedyś Władysław Bartoszewski: „Prawda nie leży pośrodku, tylko tam, gdzie leży.”